11 milionów Polaków nie ma podłączenia do sieci kanalizacyjnej. Gminy natomiast mają kłopot z ewidencjonowaniem przydomowych zbiorników i oczyszczalni. Dlaczego?
Problem w tym, że rozwój rynku budowlanego w Polsce od lat jest niemal odwrotnie proporcjonalny do rozwoju sieci kanalizacyjnych. Zabudowa jest rozproszona, więc gminy nie nadążają z ich planowaniem. Te, które już istnieją albo są zaplanowane, były szacowane na o wiele mniejszą liczbę mieszkańców niż aktualna. Często też po latach okazuje się, że nie ma możliwości technicznych albo środków finansowych na wykonanie odpowiednio dużej przebudowy, żeby dostosować sieć do realnych potrzeb społeczności lokalnej. Brak odpowiedniej infrastruktury wiąże się z brakiem odpowiednich funduszy i dostępności do nich, zwłaszcza małych samorządów. Warto też wspomnieć o nie do końca precyzyjnych przepisach prawa – gminy mają obowiązek prowadzenia ewidencji, mieszkaniec natomiast nie ma obowiązku zgłoszenia swojego zbiornika w gminie.
Według różnych źródeł, jedynie około 1/3 ścieków trafia do oczyszczalni. Weryfikowali Państwo te dane? Co w takim razie dzieje się z resztą?
Przeanalizowaliśmy dane Głównego Urzędu Statystycznego. Porównaliśmy z obowiązującymi normami m.in. liczbę zbiorników asenizacyjnych, ilość ścieków przypadających na każdy zbiornik i przeciętne zużycie wody przez gospodarstwo domowe. Z naszych obliczeń wynika, że 70% ścieków nie trafia do oczyszczalni. Natomiast badania przeprowadzone w ostatnich latach przez Najwyższą Izbę Kontroli1 wskazują, że problem jest dużo większy i dotyczy aż 93% ścieków. Powodów może być wiele. Dla przykładu, gospodarstwa rolne od lat w naturalny sposób wykorzystywały wodę i ścieki: do uprawy roli czy chociażby podlewania. W latach 90-tych możliwe było instalowanie zbiorników asenizacyjnych, które były ażurowe – to jasne, że ścieki w takich zbiornikach były rozsączane przez ziemię, a tak naprawdę większość wsiąkała w glebę. Przyczyny można w zasadzie mnożyć. Kilkadziesiąt lat temu skład chemiczny naszych ścieków w ogóle nie przypominał tego poziomu szkodliwości, z jakim mamy do czynienia teraz. Sytuacja obecnie wygląda tak, że mamy bardzo dobre oczyszczalnie, ale bardzo zły stan wód gruntowych, pojawiają się w nich szkodliwe substancje. Niestety spora część tych nieczystości jest poza jakąkolwiek kontrolą i bez oczyszczenia trafia bezpośrednio do gruntu. To stwarza bardzo duże ryzyko zanieczyszczenia wód zarówno powierzchniowych, jak i podziemnych.
Skąd wziął się pomysł na Państwa rozwiązanie?
Z moim wspólnikiem od lat prowadziliśmy działania na różnych rynkach związanych z technologią i przetwarzaniem danych. Stąd wiemy, że z przetwarzania danych można wyciągnąć bardzo wiele informacji i ciekawych wniosków. Zauważyliśmy, że obszar ścieków nieskanalizowanych jest całkowicie jałowy, jeśli chodzi o oprogramowanie i systemy bazodanowe. Równocześnie asenizacja jest działalnością licencjonowaną, więc istnieje tu wiele baz danych. Natomiast problem leży w tym, że te dane są rozproszone: każdy podmiot prowadzący działalność na rynku ma jakąś część, ale nikt nie widzi ich w całości. Podjęliśmy więc próbę ich zebrania, żeby stworzyć oprogramowanie albo raczej system oprogramowań dla każdego uczestnika rynku ściekowego: od właściciela szamba, przez firmę asenizacyjną, po oczyszczalnię ścieków. W ten sposób monitorujemy drogę od początku wytworzenia ścieku przez jego oczyszczenie, aż do powrotu do cieków wodnych. Wychodzimy więc z odpowiedzią na potrzeby wielu samorządów, które dzisiaj, ze względu na przepisy, nie do wszystkich danych mają dostęp wprost.
W jaki sposób Państwa aplikacja i oprogramowanie pomagają w monitorowaniu ścieków?
Zaczęliśmy od oprogramowania, które miało służyć wygodzie konsumenta. Powstała aplikacja szambo.online, która ułatwia zamówienie usługi wywozu nieczystości płynnych przez wóz asenizacyjny od lokalnego operatora. Druga z funkcjonalności aplikacji to wirtualny miernik poziomu zapełnienia zbiornika, dzięki któremu minimalizujemy ryzyko przelewania się nieczystości, a sam użytkownik nie musi pamiętać o tym, żeby sprawdzać go osobiście. Stworzyliśmy algorytm, który na podstawie historii wywozów, ale też szeregu innych danych, np. danych meteorologicznych czy zdarzeń społecznych, przewiduje zapełnienie zbiornika i przypomina właścicielowi, że trzeba zamówić wywóz nieczystości. Nie ma tam żadnego fizycznego czujnika, ale według naszych analiz sprawdza się u 90% naszych użytkowników. Co jest też nie bez znaczenia - we wszystkich miejscach, gdzie przyłącze do szamba nie jest ogrodzone i jest do niego swobodny dojazd – wywóz jest bezkontaktowy, a właściciel nie musi nawet być na miejscu. Po realizacji otrzyma potwierdzenie na maila, a opłata zostanie pobrana automatycznie.
Skoro konsumenci mogli dzięki aplikacji zamawiać wozy to z Państwa rozwiązania zaczęły pewnie korzystać także firmy asenizacyjne? W jaki sposób aplikacja im się przydaje?
Tak, aplikacja konsumencka otworzyła nam oczy na duże potrzeby po stronie firm asenizacyjnych, które nie miały dotychczas żadnych przydatnych narzędzi ani programów. A dodajmy, że mowa o branży, która trafia na szereg wyzwań z rozliczaniem usług i raportowaniem ich do gmin. Nasze oprogramowanie pomaga firmom gromadzić informacje o zrealizowanych zamówieniach, w tym wszystkie zawarte umowy oraz wysłane faktury dla klientów aplikacji szambo.online. Dzięki temu, że mamy całą bazę zamówień na wywóz ścieków bytowych, w programie jest też możliwość automatycznego wygenerowania kwartalnych sprawozdań dla gminy lub zestawień oddanych do oczyszczalni ścieków. To znacznie usprawnia pracę firmy asenizacyjnej. Zakłady komunalne to duże przedsiębiorstwa, które specjalizują się w wielu obszarach i faktycznie potrzebowały odciążyć swoich pracowników. Często oprócz taboru asenizacyjnego, mają też oczyszczalnie, więc pojawiały się sygnały dodatkowych potrzeb. Okazało się, że jest problem z monitorowaniem kto, kiedy, ile ścieków i jakiego pochodzenia przywozi do oczyszczalni. Przypomnę tylko, że raportowanie tego to ustawowy obowiązek firm komunalnych. Zaproponowaliśmy więc z jednej strony system narzędzi do zarządzania taborem administracyjnym, wywozami, zrzutami do zlewni, z drugiej zaś strony system narzędzi do odbioru i monitorowania ścieków, które trafiają do oczyszczalni.
I w ten sposób dokonali Panowie cyfryzacji obiegu nieczystości płynnych. A jaka jest tutaj rola gmin? One również są odbiorcami oprogramowania. Jak z niego korzystają?
Przeprowadziliśmy pilotaż w Środzie Wielkopolskiej – na podstawie audytu, który tam zrobiliśmy, dowiedzieliśmy się, jak system funkcjonuje w praktyce, jakie są potrzeby ze strony urzędników. Dla pracownika referatu środowiska w urzędzie gminy, który nadzoruje firmy asenizacyjne opracowaliśmy panel, który m.in. ułatwia monitoring obiegu nieczystości na terenie gminy, służy do ewidencjonowania zbiorników asenizacyjnych oraz przydomowych oczyszczalni, umożliwia ich zdalną kontrolę, dzięki czemu wizyty kontrolerów nie są wymagane. Pracownicy gmin znajdą w nim szczegółowe informacje o odebranych nieczystościach i zrzutach z podziałem na domostwa i firmy. Łatwo też wygenerują raport dla inspektorów Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska (WIOŚ). Nasze oprogramowanie nie tylko usprawni pracę urzędnikom, ale też ułatwi im wypełnienie ustawowego obowiązku nadzorowania. A tych obowiązków może być coraz więcej, jeśli tylko w życie wejdą najnowsze propozycje zmian Prawa wodnego i innych ustaw – w tym zwłaszcza Ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach.
Zaczęli Państwo też działać w ramach Instytutu Edukacji Środowiskowej. Czym się zajmuje Instytut? Jaka jest jego rola?
Zauważyliśmy, że jest bardzo niska świadomość zasad, które obowiązują na rynku ściekowym. Mowa o obowiązkach wynikających z ustawy oraz prawach, które mają gminy, oczyszczalnie, firmy asenizacyjne czy klient końcowy. My funkcjonujemy na tym rynku, więc siłą rzeczy musimy znać te przepisy bardzo dobrze. W Instytucie pokazujemy najlepsze praktyki, zapraszamy do siebie ekspertów, coraz więcej firm branżowych – nie tylko związanych ze ściekami, ale także z tematami środowiskowymi. Tworzymy razem webinary, łączymy środowiska i umożliwiamy wymianę doświadczeń. Naszą misją jest przede wszystkim edukacja i budowanie świadomości ekologicznej.
Weszliście też do świata 3W. Jak idea 3W może pomóc w rozwijaniu Waszego biznesu? Jakie znaczenie może mieć idea 3W dla sektora, w którym działacie?
Z naszej perspektywy największą wartością idei 3W jest to, że łączy różne środowiska: biznesowi pomaga dotrzeć do przedstawicieli samorządów czy naukowców – dla nas jako przedsiębiorców to ogromna wartość. Jako spółka chcemy budować kapitał na rozwiązaniu, które będzie miało wpływ na jakość wody, którą mamy w kranach. Naszym celem jest czyste środowisko, więc z pomocą idei 3W chcemy trafić do włodarzy gmin, którzy myślą o wodzie holistycznie: pod kątem nie tylko ścieków, ale też poprawiania jej jakości, a co za tym idzie, przede wszystkim jakości życia obywateli.
Dziękuję za rozmowę.
1 Mowa o raporcie pt. „Zabezpieczenie wód powierzchniowych i podziemnych przed zanieczyszczeniem ściekami komunalnymi pochodzącymi z obszarów nieskanalizowanych” z 2021 r. (https://www.nik.gov.pl/plik/id,25212,vp,27962.pdf)